DariuszGuzik.net

Powiedz mu rzeczy

Jesteśmy w naszym samotnym mijaniu uszczęśliwieni tym, co trwa…

Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Niepokoją nas te odwieczne pytania, choć może najważniejsze z nich brzmi: Co po sobie pozostawimy? Czy sens naszego trwania powinniśmy zakląć w wyniosłych kamiennych kolumnach Karnaku, czy może w promiennym spojrzeniu bliskiej nam osoby?

amanecer

Na kartach „Elegii duinejskich” Rilke przypomina nam okrutną, lecz zarazem kojącą prawdę:

Jesteśmy tu może tylko po to, by powiedzieć: dom,
most, studnia, brama, dzbanek, owocowe drzewo, okno —
najwyżej: kolumna, wieża…

A jednak winniśmy to powiedzieć tak, jak samym rzeczom nigdy się nie marzyło. Zadziwić je naszą pochwałą, naszym wzruszeniem. Rzeczy bowiem pragną, byśmy je przemieniali w naszym niewidzialnym sercu. Dla nas zaś, najbardziej śmiertelnych, są one największym bogactwem. Rzeczy zwykłe, „co żyją w nas jako nasza własność, pod ręką, w spojrzeniu”.

Kiedy Rilke wzywa człowieka, by stanął przed straszliwym Aniołem, każe mu sławić świat, lecz nie ten wyrażalny, nie świat uczuć. Człowiek w obliczu Anioła na próżno by się chełpił ich przepychem. Poeta każe mu sławić świat rzeczy:

Powiedz mu rzeczy. Stać będzie wstrząśnięty, jak stałeś
u powroźnika w Rzymie lub u garncarza nad Nilem.
Pokaż mu, jak szczęśliwa może być rzecz, jak niewinna i nasza,
jak nawet łkające cierpienie przystaje na kształt, bez wahania,
służy jak rzecz lub zanika w rzecz…

Rzeczy to zatem nie tylko przedmioty. To również kształty, w których żyją całe pokolenia uczucia i przywiązania. Czyż nie możemy być dumni, słysząc czyjeś wyznanie: „Tak, w krew moją wchodzisz, ten pokój, ta wiosna napełnia się tobą”? Czyż nie wzrusza nas uśmiech uszczęśliwionego dziecka wpatrzonego w rozpromienioną twarz matki? Jedyne, co z sobą stąd zabierzemy, to świadomość, że całe nasze chwalebne istnienie odbija się w spojrzeniu drugiego człowieka.

Fragmenty „Elegii duinejskich” w przekładzie M. Jastruna.