DariuszGuzik.net

Ty zawczasu utracona

Marianna Alcoforado, Gaspara Stampa, Safona, Heloiza, Eleonora Duse, Anna de Noailles. Wielkie miłujące, które wzniosły się ponad pragnienie, by ich miłość została odwzajemniona.

serene

Rilke snuje myśli o książce, zawierającej kilka portretów kobiet, które przeżywszy rozczarowanie nieszczęśliwej miłości, znalazły spełnienie wewnętrznego powołania poza sferą przytłaczającej namiętności. Poeta odkrywa w nich ową niewysłowioną sensualité de l’âme, zmysłowość duszy, która od czasów Safony jest jednym z wielkich przeobrażeń świata.

Los tych kobiet był mu szalenie bliski — wspomina księżna Marie von Thurn und Taxis na kartach swych „Wspomnień” — stał się dlań bolesną rzeczywistością, która nim owładnęła. Mówiąc o nich, dobierał słów tchnących przenikliwą siłą i bezgraniczną delikatnością.

Cóż za bezwzględna wspaniałość, jakże to zarazem straszne wzniecać płomień miłości, cóż za pożoga, nieszczęście, upadek — pisał poeta o listach portugalskiej zakonnicy Marianny Alcoforado. — Ach, jeśliby człowiek mógł samemu płonąć, byłoby to doprawdy warte życia i śmierci.

Rilke pragnął zawsze rzeczy niezwykłych, także, i przede wszystkim, w miłości. Wpatrzony w wizerunki „nieszczęśliwie miłujących” sam bezustannie poszukiwał swej ukochanej, której obraz, hołubiony w sercu, wciąż mu umykał. Poeta nie potrafił żyć bez owej przenikającej go atmosfery kobiecości, ciągłego zakochania. A jednak nie mógł wyzbyć się świadomości, iż zawsze, prędzej czy później, czeka go rozstanie, że każda z jego ukochanych przemieni się w tę utraconą, zaklętą w nieśmiertelnych wersach:

Ty zawczasu
utracona kochanko. Ty, która nigdy nie przyszłaś,
nie wiem, jakiej muzyki tony lubisz.
Nie próbuję, gdy rozkołysze się przyszłość,
rozpoznać ciebie. Wszystkie wielkie
obrazy we mnie, w oddali doświadczony krajobraz,
miasta, wieże i mosty i nie
przeczuwany zakręt drogi,
i potęga krajów
owych, przenikniętych niegdyś przez bogów:
wszystko urasta we mnie do znaczenia
dzięki tobie, która mi umykasz.

Ach, ogrodami jesteś,
ach, patrzałem na nie z taką
nadzieją. Otwarte okno
w willi wiejskiej — i prawie
zbliżałaś się do mnie w zadumie. Znajdowałem
ulice, którymi właśnie przechodziłaś —
i lustra w sklepach handlarzy
miały jeszcze zawrót głowy po tobie i zlęknione
odrzucały mój zbyt nagły obraz. — Kto wie, czy nie ten sam
ptak przelatywał nas dźwiękiem
wczoraj, osobno, w wieczorze?

Wiersz Rilkego „Ty zawczasu utracona” w przekładzie M. Jastruna.